Niestety dostałem dziś maila, na którego długo oczekiwałem.... Wszystko się zgadza oprócz treści -
"We regret that we have to advise you that your application to run in the 2013 Virgin London Marathon has not been successful due to massive over-subscription."
Trudno, za rok spróbuje jeszcze raz. Alternatywa już jest i będę rozmyślał pomiędzy -
Maraton di Roma vs Marató de Barcelona
Narazie nie mam pojęcia, który wybrać, mam nadzieje że z czasem wyklaruje mi się odpowiednia opcja, ale to dopiero po maratonie w Frankfurcie. A mówiąc o maratonie, już pojawia się pierwszy 'stresik', przez chwile nawet przemknęła myśl, że szkoda iż nie wybrałem Warszawy, tyle znajomych osób biegło. No ale nic, czekam na swoją chwilę. I rozmyślam na jaki czas biec - próbować 3:30, czy trzymać się planu - 3:45. Druga opcja jest bardziej realna i myślę, że ona wygra, biorąc pod uwagę, że piszczele (jak przed poprzednim maratonem) dają niestety w kość. Michał Kaczmarek stawia mnie na nogi, więc myślę, że będzie dobrze.
Zegar tyka i już nie mogę się doczekać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz