Strony

poniedziałek, 7 maja 2012

Wrażenia po Paris Marathon 2012

Pierwszy maraton za mną i choć na 38km zastanawiałem się po co to robię, po co ja tyle biegnę, już myślę o kolejnym na jesień. Wciągnęło mnie to bieganie, wciągnęło....

Kilka zadań o wrażeniach po maratonie w Paryżu - dla mnie impreza zorganizowana wzorcowo, naprawdę nie ma się do czego przyczepić, punkty żywieniowe, cała trasa, meta i strefa biegacza, wszystko było tak jak można to sobie wymarzyć w debiucie. Ale na największe słowa uznania zasługują kibice - ich ogrom, ich doping. Kibiców była naprawdę masa, a doping wspaniały.
Osobiście dziękuję tym nieznajomym dziewczyną, które krzyczały - 'Go, Go Damian, you can do it!', gdy zaczynał mnie łapać mocny kryzys. Naprawdę takie rzeczy pomagają w trudnych momentach.
Oczywiście dziękuje też mojej żonie, która bardzo mi pomogła podczas biegu, ale również i w przygotowaniach, gdy czasem znikałem na długie wybiegania - Dziękuję Aniu.

A jak po samym biegu... uda bolały mnie nie miłosiernie przez jakiś tydzień, lewe biodro też potrzebowało czasu na powrót do normalności, lewa noga po kontuzji była ok, za to zaczęła delikatnie dawać o sobie znać prawa (tydzień po maratonie wróciłem do biegania). Nauczony już wcześniejszym doświadczeniem, zrobiłem sobie 2 tygodnie przerwy i po dwóch tygodniach potwierdziłem, czy wszystko jest jak należy u lekarza. "Do lewej nogi nie można się przyczepić, za to prawa ma małe zmiany przeciążeniowe, ale na tyle małe że można wrócić do treningów, a w razie gdyby bolała potraktujemy ją fala uderzeniową" - dla mnie ta forma rehabilitacji jest magiczna, działa świetnie i szybko można wrócić do biegania. Otarć jako takich nie nabawiłem się żadnych, delikatnie ucierpiał mały palec u lewej nogi, ale z nimi zawsze miałem problemy, nawet po krótkich biegach.
A i muszę też powiedzieć, że pierwszy tydzień po maratonie uczyłem na nowo chodzić po schodach - wychodzenie było ok, ale schodzić trzeba było bokiem.

Podsumowując straty bardzo małe, a zysk ogromny - przebiegłem swój pierwszy maraton!

4 komentarze:

  1. Kolega widzę po fachu;)))

    Btw, podczas jesiennego maratonu w Poznaniu ponoc mają być takze rozgrywane pierwze MP Informatyków w maratonie;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba coraz więcej nas (informatyków) biega ;)

    Dalej się waham gdzie pobiec na jesień (Frankfurt, Amsterdam, Warszawa), dodałaś mi teraz Poznań do tej listy ;) Startujesz w Poznaniu? :D

    OdpowiedzUsuń
  3. No trzeba jakos te roównowage w zyciu trzymać, zeby totalnie nie zfiksowac przed kompem;))

    Poznan? Hmm, chcialabym, ale chyba znowu nie wyjdzie..

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się w 100%, w końcu z komputerem się nie da biegać... na szczęście ;)

    Narazie zdecydowany jestem tak na 90% na Frankfurt i chyba na dniach wreszcie się zapiszę.
    Na misrzostwa informatyków to trzeba forme dopracować, może za rok... :)

    OdpowiedzUsuń